sobota, 18 stycznia 2014

Dyktando o niezapomnianej kolacji

To miała być niezapomniana kolacja

                         Ów dzień należałby do najpiękniejszych w życiu Mai, gdyby nie… . Po kolei.

                Po południu spomiędzy kopert wydobyła tę ozdobioną ni to pękiem róż, ni to piwonii. Zaproszenie na kolację dla dwojga na jutro o wpół do ósmej wieczór. Półprzytomna rozpoczęła przygotowania: czarna minispódniczka czy żakiet? Beżowe sandałki rzymskie czy purpurowozłociste półbuciki? Zdecydowała w okamgnieniu.
               Następnego wieczoru ruszyła do nowo wybudowanej restauracji „Pod  Herbacianą Chryzantemą”. Dotarła punktualnie, niepodobna było się spóźnić. Maurycy już czekał. Przyjechał nowiusieńkim oplem, zaparkował nieopodal kościoła Najświętszej Marii Panny, usiadł naprzeciwko portretu i poprosił o menu. Podeszła chyłkiem, ujrzała napis: „Dla VIP-ów” i zwątpiła. 
– Kimże jest mój Maurycy? Czyżby czyhała na mnie zasadzka?
Ni stąd, ni zowąd młodzieniec znalazł się tuż obok. Zaprowadził ją do sali trzy-
i czteroosobowych stolików, które oddzielały żaluzje. Zamówił ekskluzywną kolację;
dla niej kotlet z sałatką z rzeżuchy, dla siebie sushi, a także odżywcze bakłażany na parze. Jedli, rozmawiając o paryżankach lansujących modę, nowej kolekcji Armaniego, ale i też o nicnierobieniu w weekendy,o szaroburych kałużach rozlanych wzdłuż i wszerz naszej ulicy. Jednak dwuipółgodzinna rozmowa nie dała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. 
             Tymczasem do restauracji wtłoczyła się grupka supernastolatków. Młodzież wykrzykiwała wniebogłosy.  Przyszło więc płacić rachunek, na którym podano ceny netto plus VAT. Usłyszała znienacka:
– Majko, nie wziąłem portfela ani pieniędzy, ani karty kredytowej. Zapłacisz?
Żachnęła się. Zapłaciła. 
         Wróciła do domu, myśląc o randce i półszarmanckim, półwyrachowanym Maurycym.

Za: "Ortomistrz  - dyktando", Gimnazjum nr 21 w Toruniu

Dyktando piszemy 27 stycznia 2014 r. 
Kolejne spotkanie z prof. Janem Miodkiem także 27 stycznia.