środa, 30 kwietnia 2014

Dawno nie było dyktanda! Oto ono...

Historia pewnego hobbysty
W ogóle nie wiedziałem, gdzie można znaleźć książkę "Język polski na co dzień". Poszedłem najpierw do mieszczącej się w pobliżu Ministerstwa Kultury i Sztuki księgarni, lecz - jak się przekonałem - miałem pecha. Arcymiła pani ekspedientka, eksnauczycielka historii z Krakowskiego, zza lady poinformowana mnie, że książka, której tak pożądam, była jeszcze wczoraj po południu, ale wszystkich jej egzemplarzy zażądał pewien pięćdziesięcioletni klient o wyglądzie puchacza i niepodobna mu było odmówić sprzedaży. 
- Niestety, zewsząd zalewają nas wulgaryzmy, chyba zbliża się zmierzch polszczyzny - zaczęła narzekać ekspedientka. Po chwili dodała: "Gdzież są ci wrażliwcy wzruszający się brzęczącą pszczółką na bladożółtym kwiatku nasturcji czy dostrzegający piękno niedojrzałych jabłek nieopodal jasnozielonych listków? Rzadko już dziś można spotkać miłośnika opisów. Umilkła, zauważywszy moje zażenowanie, po czym rzeczowo wyjaśniła, że w hurtowni nie umieją zharmonizować dystrybucji książek z potrzebami odbiorców. 

Termin pisania dyktanda - 5 maja 2014 r. (poniedziałek). 
Dobrej pracy! 

Ciąg dalszy nastąpi za dwa tygodnie - 19 maja.